sobota, 7 września 2013

Hope...mother of whom? - Aleyna


Kiedy Jack skończył już oglądać zdobycz jego krewniaczki to ja przypatrzyłam się uważnie mapie i posunęłam się nawet do tego, że zajrzałam pod jej spód. Tak jak przypuszczałam, jej tył pokrywały napisane białą farbą chińskie znaki. Prawdopodobnie była po prostu opisana, lecz żaden z nas nie znał przecież tego rodzaju pisma. Niewątpliwie mapa pochodziła z Singapuru, najwidoczniej Sao Feng miał ich więcej. Przez moment zastanawiałam się jaki obszar jest w stanie ukazać ta mapa. Prowadziła do wielu miejsc i nie była bardzo dokładna, jednak dla kogoś wprawnego-wystarczająca. Kiedy moi kompani rozprawiali na temat „O czym, kto aktualnie myśli”, a starałam się dowiedzieć jakie terytorium pokazują ruchome kręgi. Jakieś wyspy, prawie każda opatrzona podpisem. Większość z nich była mi nieznana, a jeśli była to pod inną nazwą. Potrząsnęłam nerwowo głową, wciąż myślałam jakbym była w moim świecie. Należało się z przestawić na inną rzeczywistość. W moim mniemaniu – lepszą. Jeszcze raz zaczęłam bawić się kręgami mapy ustawiając losowo nazwy ale tym razem wydały się znajome. Uśmiechnęłam się sama do siebie, uświadamiając sobie, że kojarzę ten obszar. Uśmiech zgasł, kiedy dotarło do mnie, że to mapa okolic starcia Perły i Holendra, nader brzemienna w skutki dla obu stron. Nawet samo miejsce, gdzie wtenczas pojawił się maelstrom było zaznaczone. Moje założenie okazało się błędne. Może i mapa pochodziła z Singapuru, ale na pewno nie z czasów, kiedy żył jeszcze Sao Feng. Umarł on bowiem jeszcze przed bitwą. Zerknęłam przelotnie na Willa. Nie był on aktualnie specjalnie zainteresowany mapą, ale wdał się w wymianę argumentów ze swoją imienniczką i Jack’iem. Było mi to po prawdzie całkiem na rękę, bo nie wiedziałam w jakim stopniu jestem w stanie posługiwać się tą mapą i ile czasu zajmie mi zadanie odnalezienia miejsca o które mi chodziło. Jeszcze raz spojrzałam na towarzystwo by upewnić się, że jest całkowicie pochłonięte rozmową, po czym zaczęłam ustawiać poszczególne części mapy. 
Oczy mi zalśniły. Jest! Jest tutaj zaznaczona. Przekręciłam na oślep kręgi by przekonać się, że potrafię odtworzyć ich ułożenie. Tym razem poszło mi to znacznie szybciej. Ponownie zburzyłam ustawienie i odchrząknęłam chcąc zwrócić na siebie uwagę. Podziałało. Tyle czasu nie zabierałam głosu, że teraz trzy pary oczu wpatrywały się we mnie jakbym była grającym w karty krakenem, który w dodatku właśnie ich ograł i zgarnia mackami wygraną. 
-Willu, mam jeszcze jedno pytanie. Być może jeszcze bardziej niedyskretne niż poprzednie. 
Westchnął w udawanym znużeniu.
-Ona zawsze była taka bezczelna? Pytaj o co chcesz.
-Elizabeth Swann-Turner również jest moją krewną?-zapytałam prosto mostu.
O dziwo, Willa nie speszyło ani nie zamurowało jak poprzednim razem. Ba, chyba nawet nie czuł się specjalnie zaskoczony.
-Owszem-skwitował po prostu.
Uśmiechnęłam się na tę odpowiedź dając do zrozumienia, że jest wystarczająca.
-Rozumiem. Załóżmy więc, że czterem kompanom, dwóm mężczyznom i dwóm kobietom, wpadła w ręce pewna mapa-powoli ustawiłam pierwszy i najszerszy z kręgów-Jeden tęskni za kobietą życia, drugi za wolnością. Jedna pragnie poznać sekret swej tożsamości, marzeniem drugiej jest przygoda. –przekręciłam kolejny krąg, tym razem najmniejszy- Mapa, która tajemniczym przypadkiem dostała się w ich ręce jest niezwykle cenna. Prowadzi bowiem do wielu miejsc. Posługiwać się nią jednak mogą tylko doświadczeni żeglarze, bowiem nie jest dokładna. Nie ma na niej zaznaczonych mielizn czy zdradzieckich raf, więc ci, którzy chcą z niej skorzystać muszą darzyć się bezmiernym zaufaniem. A i tak bez statków nijak nie da się dotrzeć do żadnej z lokalizacji-ustawiłam drugi od doły krąg-Załóżmy więc, że każdy z tych ludzi bez wahania zawierzyłby drugiemu życie. Dwóch z nich posiada legendarnej sławy statki, którymi umieją się posługiwać. Znajdą też dobrze te wody-drugi od góry krąg na planie ukazał rysunek wyspy-Czy ktoś z was zna może tę historię? Czy muszę ją opowiedzieć do końca?-gwałtownym ruchem ustawiłam ostatni, środkowy krąg umieszczając na miejscu podpis "Skrzynia umarlaka".
Czułam na sobie trzy podekscytowane spojrzenia. bowiem nagle wszyscy zrozumieli, że wyszukałam miejsce, gdzie Will zostawił swoje serce. I Elizabeth.